środa, 4 sierpnia 2010

Klipsy

Mam dobrą wiadomość dla kobiet bez dziurki ;) w uchu. A mianowicie: możecie też nosić piękną biżuterię wykonaną ręcznie, też możecie przyozdobić ucho, ponieważ niemal każde kolczyki w moim wykonaniu można przerobić na klips. Niektórym Paniom wystarczy klipsik posrebrzany, nie polecam, bo są reklamacje - za to polecam klips ze srebra. Dopłacić trzeba za brak cierpienia 15 zł, ale efekt... niesamowity:



Klips posrebrzany też się nieźle prezentuje, ale nie jest tak trwały, choć nie powiem, niektórym kobietkom trzyma:

wtorek, 3 sierpnia 2010

Kolczyki - nowe projekty

Zacznę może od początku, właściwie od ostatnich projektów, więc chyba jednak nie od początku... Starsze też pokażę. Potem. W galerii staram się zamieszczać nowe projekty biżuterii w kategorii "nowości i powroty" - "powroty" dlatego, że starsze realizacje cieszą się nadal uznaniem. Skromna nie jestem, ale skromny człowiek nic by nie pokazał...
Mimo że pracuję głównie ze srebrem, czasami zrobię coś innego. Kocham miedziany kolor, i kolor starego złota, dlatego taki materiał tez się tu znajdzie. Miedziane kolczyki, długość do ustalenia:

MIEDZIANY AŻUR, KOLCZYKI, 22 zł.


Kolczyki z agatów. Agaty są barwione na wszystkie kolory tęczy. Barwione - na szczęście trwale i bezpiecznie. Te niebieskości urzekają głębią kolorów:

NIEBIESKIE AGATY - KOLCZYKI, 28 zł.

Kolor fuksji mnie ostatnio zachwycił. Nie "ostatnio"! Lepszym określeniem jest "ostatnimi laty". Dlatego ten kolor często się pojawi, podobnie jak różne fiolety. Tu w połączeniu z głęboką czernią onyksu:

ONYKS I RÓŻOWE PŁATKI - KOLCZYKI, 22 zł.

Blask kryształów Swarovskiego po prostu poraża. Ostatnio pokazałam klientce Basi różnicę pomiędzy kryształkami szklanymi i kryształkami Swarovskiego. Te pierwsze wypadły szaro. A Swarki mienią się prześlicznie nawet w półmroku. Oto jedna z propozycji:

sWAROVSKI - KROPLE ROSY, KOLCZYKI, 29 zł.

Moje natchnienia... Wasze życzenia

Często inspiracją do stworzenia czegoś "innego" jest koleżanka, która ma kieckę, ale nie ma stosownego dodatku. Wtedy zdaje się na mnie. Całkowicie i bez reszty. To zaufanie pochlebia mi, ale też stresuje. Jak ostatecznie oceni moją pracę ...? Na szczęście trafiam bez pudła, a koleżanka chyba jest zadowolona - przynajmniej na taką wygląda, hihi!
Marzena, kumpela jeszcze z podstawówki, wpadła do mnie przed weselem siostry - w potrzebie ogromnej - "Coś czerwonego do czarnej kiecki! Koral jak najbardziej, ale żeby był krwistoczerwony!"
Zrobiłam taki oto komplet:



Koral, hematyt i lawa ładnie wyglądały na Marzence. Innym razem - "ratuj, znów idę na wesele, ale muszę wyglądać zupełnie inaczej. Idę w tej samej "małej-czarnej" Więc tym razem zdecydowała się na kontrasty: piękna biel korala, raczej white-off, głęboka czerń onyksu i hematyty:


Sąsiad przyprowadził synową - "Ja stawiam!". I Izę pochłonęły moje kulki, kuleczki, sześciany i inne kolorowe kształty...
"A może tak te kulki, co? Będą pasowały do tej kiecki..."
"Pewnie - byle byś się dobrze czuła"
"A można to trochę dłuższe zrobić?"
"Pewnie - wszystko można..."
"Naprawdę??? A to z tym pomieszać, tak jak tu, ale z tymi kolorami?"
"A można, można..."
I powstało zakakujące połączenie jadeitu, marmuru i kryształu Swarovskiego:



Nie mogłam się powstrzymać od zrobienia bransolety. Z resztą tego wymagała też okoliczność - Iza idzie w sobotę na ślub siostry. A taka okazja to wspaniały pretekst do zakupu kompletu! Bransoleta:

Jak to się zaczęło...

Dawno, dawno temu, jako mała dziewczynka, bawiłam się koralikami mojej Mamy. Nie miała biżuterii, to były Jej jedyne. I... oczywiście moje małe rączki coś za mocno szarpnęły - albo i wysłużona żyłka puściła w pechowej chwili... Moja Kochana Mama nie miała mi tego za złe, albo skrzętnie to ukryła. W mojej pamięci jednak pozostały te złoto-oliwkowe korale jablonex, kilkanaście sznurów złączonych w jedną całość. I pewnego dnia - szukając w internecie koralików dla znajomych "polskich Indian" (facet bosko wyszywa nimi dosłownie wszystko!!!) trafiłam na sklep z drobnymi szklanymi koraliczkami. Przed oczami stanęły zerwane korale mojej Mamy. A ponieważ - nieskromnie się przyznam - mam talent artystyczny - odtworzyłam TE KORALE! 
Mój pierwszy raz ;)

Od razu - ponieważ kocham komplety - zrobiłam bransoletkę:

Komplet ten czasami noszę. Wygląda bogato, dzięki złoto-oliwkowej kolorystyce.

Potem, dosłownie może kilka dni po "inicjacji" stwierdziłam, że zrobię Siostrze prezent na imieniny - długie korale w stylu Monnari, naszej ulubionej marki. Kupiłam sporo czarnych szklanych korali o różnych kształtach, z 3 metry łańcucha (jeszcze wtedy posrebrzany tylko wchodził w grę) i zrobiłam luksusowy misz-masz... Skoro korale się spodobały i wybrednej Siostrze, i Jej koleżankom, to postanowiłam, że warto spróbować uszczęśliwić więcej kobiet.